Kandyzowana dynia nie tylko do keksa
Kandyzowana dynia powstała już jakiś czasem i zupełnie o niej zapomniałam. Przygotowałam ją z myślą o świątecznym keksie i czekała w słoiku na swoją kolej. Nawet zdjęć nie było. Dziś się zreflektowałam, bo na keksa już jajka prawie ucieram, a na blogu jeszcze nie ma tej dyni. Pomysł zaczerpnęłam z bloga Pin Up Cake.
Niezbędne składniki
- 1/2 kg dyni, ale zużyłam więcej
- 1 szklanka wody
- 1 szklanka cukru
- laska wanilii
Dynię umyć, obrać, pokroić w paski, włożyć do garnka i zalać zimną wodą. Gotować około 10 minut. Po tym czasie należy ją odcedzić. Można przelać zimną wodą.
Do garnka wlać szklankę wody, wsypać cukier, włożyć rozkrojoną laskę wanilii (może być również cynamon, rum lub dowolny olejek) i zagotować. Po minucie włożyć do syropu dynię. Wszystkie kawałki powinny być zanurzone. Gotować dynię 2 godziny na wolnym gazie. Ja, moje kawałki w trakcie gotowania odwracałam. Trzeba uważać, aby się nie przypaliła, a coś o tym wiem :)
Gdy kawałki będą już szkliste, a syrop się dobrze zredukuje, należy wyjąć dynię, ułożyć na pergaminie i pozostawić do wysuszenia. Następnego dnia pokroić na mniejsze kawałki i obsuszyć w suszarce lub w piekarniku przez 2 h w temp. do 60-70°C. Tak podsuszoną dynię obtoczyć w cukrze pudrze. Najwygodniej robi się to na sicie, wtedy nadmiar cukru osypuje się. Dynie przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku – w puszcze lub słoiku.
Jak już pisałam dynię dodam do mojego keksa, ale samodzielnie też smakuje.
Nigdy nie dodawałam dyni do keksa.. Ciekawy pomysł :)
Keks upieczony (z dynią), nie krojony, nie próbowany. Jutro premiera!!