IKEA Fika – recenzja książki
Stało się! Ja, Jacek Andrzejewski, będę recenzował książkę kucharską! Kilka dni temu Paula przyniosła do domu książkę z małym czarnym napisem Fika na okładce i powiedziała, że mam napisać na blogu co o niej myślę. O książce, nie o Pauli. Pomysł wydawał mi się absurdalny, bo ja i książki kucharskie, to nie jest najlepsze połączenie. Mimo to wziąłem ją do ręki, przewertowałem kilka pierwszych stron i… WOW!
Wróćmy do początku
Uwielbiam książki. Bardzo dużo czasu spędzam na czytaniu, przez co często cierpią na tym inne sprawy. Ale nie lubię książek kucharskich. Zwyczajnie nie znajduję w nich niczego ciekawego, a po przepisy kucharskie sięgam albo do Internetu, albo uderzam od razu do Pauli.
Dziwnie zabrzmią te słowa z ust blogera kulinarnego, ale nudzi mnie czytanie na temat jedzenia. Oglądanie programów kulinarnych też mnie nudzi. Gotowanie, a następnie pisanie lub robienie filmów o tym jest nieporównywalnie ciekawsze. Z tego powodu nigdy nie oglądałem żadnego Masterchefa, Topchefa itp. Wyjątek stanowią programy Pana Roberta Makłowicza, ale to dlatego, że jedzenie jest tam tylko pretekstem do opowiadania ciekawych historii.
Z Fika było jednak zupełnie inaczej. To książka kucharska inna niż wszystkie.
O czym to jest
Fika to książka wydana przez firmę IKEA, w której znajdziecie przepisy na 30 klasycznych wypieków. Są w niej zarówno receptury małych ciasteczek, jak również świątecznych ciast. Jak czytamy na okładce, są to głównie szwedzie klasyki, ale kilka egzotycznych smakołyków też się tam znalazło.
Mniej znaczy więcej
Tym co wyróżnia Fika od innych książek kucharskich, jest wyjątowy design. Każdy przepis zajmuje cztery strony. Dwie z nich zawierają zdjęcie składników danego wypieku, ułożonych starannie na jednobarwnym tle. Pozostałe dwie strony, to fotografia gotowego ciasta lub ciasteczek. Także ułożonych na jednobarwnym (zwykle białym) tle.
Widok migdałów starannie ułożonych w jednej linii, tuż obok kupki mąki usypanej w piramidkę, robi niesamowite wrażenie. Gdy połączy się to z przemyślanym minimalizmem kompozycji, to wychodzi z tego prawdziwy majstersztyk! Sam sposób prezentacji składników przywodzi mi na myśl instrukcje składania mebli z IKEI. Tam też można obejrzeć części pierwsze mebli, które przyjdzie nam składać. Tym razem miejsce mebli zajęły wypieki.
Ale co ja Wam będę opowiadał. Po prostu spójrzcie na zdjęcia poniżej.
I to jest właśnie Fika.
A dobre to jest?
Też się nad tym zastanawiałem, gdy już pierwszy szok wizualny trochę opadł. Okazuje się, że wypieki przygotowane według przepisów z książki są naprawdę smaczne.
Dużym atutem jest też to, że nawet osoby niewprawione w sztukę pieczenia ciastek (jak ja!), bez problemu dadzą sobie radę. Osobiście testowałem niektóre z nich i rzeczywiście poszło jak z płatka.
Jeżeli jeszcze nie macie tej książki w swojej kolekcji, to z czystym sumieniem polecam. Wartą ją kupić nie tylko dla wyśmienitych przepisów, ale również ze względów estetycznych :)
Książka wydaje się być świetna ! Gdybyście byli uprzejmi powiedzieć jak się cenowo ma, to byłabym szalenie wdzięczna :)
Ano i mam taki problem, bo nie wiem czy tylko ja tak mam, ale odkąd przenieśliście się na tą nową domenę (wydaje mi się że to może być przyczyną) na stronie głównej nie wyświetlają mi się nowsze przepisy :( muszę wchodzić na ostatni wpis, czyli o zupie paprykowej i na dole dopiero pod komentarzami szukać w spisie „najnowsze wpisy”.
Nie jest to jakiś ogromny problem ale lubię widzieć na głównej stronie że jest coś nowego i kto co zamieścił. ;)
A co pokazuje Ci się na samej górze? Jest to zdjęcie z Chmielaków, a dopiero poniżej zdjęcia pozostałych wpisów? Jeżeli tak, to wszystko jest OK, bo każdy odcinek JPM Przed Kamerą jest promowany na samej górze.
Niemniej jednak, taki sposób prezentacji nowości nie jest najlepszy i będziemy go zmieniać i poprawiać :)
Pokazuje mi się konkurs z rybą po grecku :(
a mnie ten sposób się podoba ;) fajne są te prostokąciki z najnowszymi wpisami, z Pauli uśmiechniętą buźką i Twoją poważna miną ;p i to że najnowszy odcinek na yt jest widoczny. Mnie się podoba.
Byłem wczoraj w IKEA, ale chyba będę musiał pojechać tam jeszcze raz w najbliższych dniach… bo nie widziałem wcześniej tej książki, a zdjęcia w niej wyglądają jak 3D!
Warto kupić dla samych obrazków :P