Galareta wieprzowa czyli zimne nóżki
Od dzieciństwa jednym zmoich ulubionych dań była galareta wieprzowa. Wyróżniałam się pod tym względem chyba od wszystkich dzieci w mojej rodzinie. Pamiętam, że zawsze polewałam ją tak dużą ilością octu spirytusowego, że niemal nie mogłam tego zjeść. Tak zostało mi do dziś.
Nie jestem zwolenniczką galarety drobiowej. Zdecydowanie preferuję galaretę wieprzową i do tego nie klaruję jej, gdyż moim zdaniem taka mętna smakuje najlepiej. Tą zimną przystawkę gotuję zawsze na nóżkach wieprzowych oraz na chudym mięsie. Dla urozmaicenia dodaję do niej groszek, marchewkę, jajko, a nawet kukurydzę.
Składniki galarety wieprzowej
- noga wieprzowa
- chude mięso wieprzowe
- marchewka
- sól
- liść laurowy
- ziele angielskie
- żelatyna (według proporcji na opakowaniu)
Galareta wieprzowa, czy zimne nóżki?
Kiedyś myślałam, że powyższe nazwy określają dwa różne dania. Dopiero z czasem, gdy trochę podrosłam, dowiedziałam się, że chodzi jedną potrawę. Nazwa tej galarety wzięła się od nóżek wieprzowych, które stanowią jeden z jej podstawowych składników. Poniżej podaję sposób przygotowania.
Celowo nie podaję proporcji składników, bo to zależy od Was ile zrobicie tej galarety. Ja robię ją w małej ilości, bo przygotowują ją tylko dla siebie, ponieważ mój mąż nie lubi tego dania. I tak mniej więcej wychodzi mi około 2 l gotowego wywaru, do którego używam: 1 nogi, 300 g mięsa, 1 marchewka, 1 jajko i żelatyny według opisu na opakowaniu.
Nóżkę wieprzową oczyścić – często zostają fragmenty szczeciny, umyć i naciąć w kilku miejscach. Mięso i nogę zalać zimną wodą i gotować. Ja zazwyczaj robię to 2 godziny pod pokrywką i na małym gazie. W ostatnich 30 minutach gotowania dodaję marchewkę, którą później również wykorzystuję. Gdy mięso będzie już miękkie, wyłączam gaz i wyjmuję nogę oraz mięsko. Gdy trochę ostygnie, kroję je na małe kawałki i z potworem wrzucam do garnka. Noga już nie będzie potrzebna, można wyrzucić do śmieci lub aportować pieskowi:)
Wywar przelać przez sito, na którym zostaną liście laurowe, ziele angielskie i ewentualne kostki czy skórki, które mogły odpaść w trakcie gotowania. Marchewkę i jajko (ugotowane na twardo) pokroić w plasterki,a w międzyczasie posolić wywar. Żelatynę rozpuścić według opisu na opakowaniu czyli trzeba zmierzyć objętość naszego wywaru. Ja robię to mniej więcej, bo wiem ile mój garnek zmieści. Żelatynę rozpuścić w szklance i dolać kilka łyżek wywaru, a następnie wlać do reszty i dokładnie wymieszać.
W małych miseczkach ułożyć plasterek jajka, marchewkę i groszek. Ostrożnie wlać chochlą galaretę i zostawić w kuchni aby ostygła. Babcia zawsze mi mówiła, żeby nie biegać w kuchni (ach, te dzieci), bo galareta nie stężeje. Gdy już przyjmie temperaturę pokojową, można miseczki wstawić do lodówki lub chłodnego pomieszczenia aby całkowicie stężała.
Jeszcze tylko kromka chlebka, ocet i można wbijać widelec w nasza galaretę. A wy w jaki sposób najczęściej ją spożywacie?
Oooo trafiłam tutaj w poszukiwaniu przepisu na uszka do barszczu, a znalazłam jeszcze jedną osobę, która lubi nóżki (i się do tego przyznaje;)). Ja też już od dziecka lubię najbardziej z mega porcją octu i z chlebem. Pozdrawiam :)
Super! Domowa galareta najlepsza, i nie żadna tam drobiowa:)
Pozdrawiam serdecznie:)))