Krem cytrynowy – puszysty deser owocowy
W dzieciństwie moim ulubionym deserem był kogel-mogel, który w czasie letnich wakacji na wsi robiła dla mnie moja babcia. Zawsze z wypiekami na twarzy czekałam aż babcia skończy ukręcanie jajek z cukrem. Potem siadałam w cieniu starego orzecha włoskiego i zjadałam wszystko do ostatniej kropelki. Obowiązkowo wylizywałam kubeczek, bo przecież nic się nie mogło zmarnować. Był taki puszysty, kremowy i słodki. To był deser…
Obecnie od wielu osób słyszę, że obawiają się spożywania surowych jaj ze względu na możliwość zakażenia salmonellą. Osobiście nigdy nie obawiałam się jedzenia ich na surowo, ale na wszelki wypadek zawsze wypażam skorupki gorącą wodą. Dzięki temu ryzyko jest minimalne.
Na dzisiejszy sobotni wieczór przygotowałam wariację na temat kogla-mogla, czyli krem cytrynowy z surowych jaj. Wyszedł pyszny i delikatny, niczym mała żółta chmurka zamknięta w szklanej salaterce. Dodatki w postaci pure z kiwi i plasterków pomarańczy dodatkowo urozmaiciły smak.
W celu przygotowania deseru najpierw dobrze ubiłam jaja z dodatkiem żelatyny, która sprawiła, że struktura deseru przypomina ptasie mleczko. Warto wspomnieć, że krem jest nie tylko smaczny ale i zdrowy, ponieważ zawiera dużo białka. Nie bez powodu kurze jajko zostało uznane za wzorzec białka, polecanego wszystkim bez względu na wiek, dużym i małym.
Składniki
- 4 jajka
- 8 łyżeczek cukru
- 1 cytryna
- 2 łyżeczki żelatyny
oraz dowolne owoce i kawałki czekolady deserowej
Przygotowujemy krem cytrynowy
W wielu przepisach spotykałam się z tym, aby ubijać żółtka i białka oddzielnie. Z racji tego, że mój robot doskonale ubija wszystko co do niego włożę i działa niezależnie ode mnie, jaja ubijam całe z dodatkiem cukru. Trwa to przynajmniej 10 minut, a masa jest sztywna prawie tak jak na bezę.
Z cytryny wyciskam sok, bez której krem cytrynowy nie byłbym sobą. Do szklanki wlewam kilka łyżek wrzącej wody i wsypuję żelatynę, następnie mieszam całość. Do ubitej masy z jajek, nie przerywając ubijania, dodaję wąskim strumieniem sok z cytryny, a po chwili żelatynę. Mieszam na wolniejszych obrotach. Krem jest już prawie gotowy.
Do przygotowanych wcześniej szklanek należy nasz krem cytrynowy i wstawić do lodówki do zastygnięcia. Mój deser przyozdobiłam płatkiem czekolady w kształcie róży (zrobiłam je z silikonowych foremek i czekolady) oraz pure z kiwi i plasterkiem pomarańczy.
Napiszcie czy lubiecie takie desery, jak prezentowany powyżej krem cytrynowy. A może ryzyko zakażenia salmonellą (nawet minimalne) skutecznie Was do tego zniechęca? Chętnie poznam Wasze opinie na ten temat :)
Ja się surowych jajek nie boję… O kogel mogel uwielbiałam będąc dzieckiem :)
wlasnie weszlam na twoj ”smaczny ” blog i widze swoja fantazje ale twoja jest urozmaicona dodatkami…pozdrawiam